19.12.2015r.
Lubin
Płacimy za
swoje decyzje, chłopaku. Te kilka słów wyryły się w jego pamięci. Od
tygodnia nie był w stanie myśleć o niczym innym. Jego świat skurczył się do codziennego treningu i samotnych wieczorów przed telewizorem z piwem w ręku. On też płacił
za swoje decyzje. Pozwolił jej wtedy odejść. Wtedy, gdy jeszcze była jego. A
teraz jego Tosia będzie matką. Jego. Wciąż nie był w stanie myśleć inaczej. Dla
niego zawsze pozostanie jego Tosią.
-Wojciech, na
dzisiaj wystarczy. - gdzieś w oddali dotarł do niego głos trenera. - Co się
dzieje? Pierwszy przychodzisz, ostatni wychodzisz. Tak nie można. Ambicja,
ambicją, ale wykończysz się.
-Wszystko jest
ok. Będę się zbierał. - od tygodnia, nie rozmawiał z nikim. Był cieniem samego
siebie. Towarzyski, otwarty na innych chłopak, zamknął się w kokonie swoich
wspomnień. Odmawiał chłopakom, gdy wychodzili na miasto. Chciał być sam. Tylko
wtedy mógł racjonalnie myśleć.
Jego Tosia
będzie matką. Bolało go to. Bolał go fakt, że inny facet ją miał. Inny
mężczyzna miał być ojcem dziecka jego Tosi. Najpierw była Kamila, teraz tego
faceta. Jego tak naprawdę nie była nigdy. Byli razem, tworzyli parę, ale jego
nigdy nie była. Kochał ją. Kochał ją najbardziej na świecie. Zrobiłby dla niej
wszystko. Mimo wszystko. Mimo tego, co zrobiła, był gotów pokochać jej dziecko,
jak swoje. Była kobietą, z którą chciał mieć dzieci. Z którą chciał się
zestarzeć. Z którą, chciał rozpieszczać ich wspólne wnuki. Chciał z nią być.
Tylko z nią. A teraz już jej nie ma. I nigdy już nie będzie. Sam nie wiedział,
kiedy zraniła go bardziej. Wtedy, gdy cztery lata temu zniknęła bez słowa, czy
teraz gdy tracił ją na zawsze.
Wracał z
treningu, gdy odebrał telefon. Od niej. Była roztrzęsiona. Nie płakała, ale
wiedział, że i jej zawalił się świat.
-Wojciech –
powiedziała cicho – zgadzam się.
Myślał, że
tydzień temu stracił ją na zawsze, dziś jednak
odzyskał cały świat.
19.12.2015r.
Radom.
Był środek nocy, gdy ubrana w
jego bluzę wyszła na balkon. Nie mogła spać. Kolejną już noc. Bolał ją
kręgosłup. Próbowała go rozmasować, ale nic nie pomagało. Byłaś jego pierwszą kobietą. Nie mogła wyrzucić tego z głowy. Może
popełniła wtedy błąd. Nie chciała, by musiał wybierać. By tracił przyjaciela. Przecież w końcu znalazł kobietę, którą pokochał. Ona też miała kogo kochać. Ten ktoś znajdował się
pod jej sercem. Ktoś, kogo pokochała miłością bezinteresowną, pierwotną. I ten
ktoś, też będzie ją tak kochał. Jej ogonek. Może to pokuta za dawne grzechy.
Może kolejna próba, której teraz nie obleje. Już nie. Pogłaskała brzuch.
Poradzi sobie. Sama. Musiała tak postąpić. Nie mogła pozwolić, by jej dziecko
wychowywał obcy mężczyzna. Nawet jeśli kochałby je najbardziej na świecie. Wiedziała,
że geny to nie wszystko, że ojcem jest ten, który wychowuje. Nie mogła się
przemóc, by było inaczej. Za bardzo go kiedyś zraniła. Gdyby odeszła kolejny
raz, nie wytrzymałby. Nie mogła mu tego zrobić.
Przechodząc po meczu koło szatni
zauważyła wysoką blondynkę. Gdzieś już wcześniej ją widziała. Widząc
wychodzących z pomieszczenia chłopaków przystanęła, by pocieszyć ich po przegranej. I to był jej błąd.
Przedostatni jaki popełniła w swoim życiu. Do dziewczyny podszedł młody
chłopak. Ten, przez którego nie umiała spać w nocy. Ten, który namieszał w jej
życiu. Ten, który wciąż tkwił w jej głowie. Ten, którego nigdy nie zapomni.
Ten, którego kochała. Ten, który nigdy nie stanie się ojcem jej dziecka. On.
Największa miłość jej życia. Największa kara i największa pokuta.
-Wojciech – powiedziała cicho –
zgadzam się. - ostatni błąd, który
płacić będzie całe życie.
Tydzień temu odzyskała jego,
dziś straciła cały świat. Ostatni raz.
Pamiętasz, kiedy popełniłaś swój
pierwszy? Ja pamiętam, kiedy popełniłem mój pierwszy błąd. Będąc małym chłopcem
obiecałem najlepszemu przyjacielowi, że nigdy nie zakocham się w kobiecie,
którą on pokocha. Pokochałem. Pokochałem całym sercem, a potem pozwoliłem jej
odejść. Tę małą, rudą dziewczynę o wielkim sercu i upartym charakterze. Ciebie,
Tosiu. To był mój największy błąd i nie potrafię go żałować...
*****
Hej, chciałabym podziękować Wam wszystkim. Jest mi niezmiernie miło, że wparliście i zostawiliście ciepłe słowo. Tak cieplutko zrobiło na serduchu.Na razie tajemniczo, ale coś zaczyna się dziać. Coś już wiadomo, a reszta przyjdzie z czasem.
Miłego dnia i do następnego :)
Jestem pierwsza :3
OdpowiedzUsuńNo tajemniczo, ale ja tak lubię :)
Czekam na Ciebie na moich blogach i życzę Ci weny
Dziękuję i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńDobra.. ja się chyba zagmatwałam między tym czy to Kamil, szalpuk czy jeszcze ktoś inny jest ojcem..
OdpowiedzUsuń