To
popołudnie było ciepłe i słoneczne. Mimo początku grudnia nie
czuło się zbliżającej się zimy. Siedziała w jednej z
poznańskich kawiarni i rozkoszowała się gorącą czekoladą. Jej
rude włosy splecione niedbale w warkocz rozwiewał wiatr. Podkuliła
kolana pod brodę i otuliła się dużym swetrem. Ona. Kobieta
płacąca za swoje grzechy.
-Przemyśl
to jeszcze – odezwał się młody mężczyzna siedzący naprzeciwko
niej. – Tak będzie lepiej.
-Od
kilku tygodni wszyscy wiedzą, co będzie dla mnie lepiej. –
odparła popijając gorącą ciecz.
-Kocham
cię, zawsze cię kochałem. – mężczyzna dotknął delikatnie jej
dłoń. – Tosiu...
-Przemyślałam
Wojtuś. – kobieta uśmiechnęła się blado. – Bardzo ci
dziękuje, ale to dziecko ma już ojca. Tak jest i niech tak
zostanie. – pogłaskała się po wypukłym brzuchu. – Płacimy za
swoje decyzje, chłopaku. – lubił, gdy tak do niego mówiła. Już
dawno nie słyszał tego z jej ust.
-Antoś.
Dziecko potrzebuje ojca. Będę je kochał jak swoje.
-Wiem
Wojtuś, wiem. – kobieta ścisnęła mocniej dłoń mężczyzny. –
Ale w ten sposób bym cię skrzywdziła. Jeszcze bardziej niż teraz.
Zrozum, ja nie mogę dać ci tego, na co zasługujesz. Nigdy nie
umiałam. I choć zastanawiam się nad powodem, nie umiem do niego
dojść. My nie byliśmy sobie pisani.
-Więc
dlaczego nie walczyłaś o swoje przeznaczenie? – zapytał
chłodniej, niż zamierzał.
-Bo
byłam dzieciakiem. –odparła pewnie. – Takim samym, jak On. –
Przystawiła kubek do ust i upiła łyk, spojrzała przed siebie.
Tylko to miejsce ją uspakajało. Tu było jej miejsce na świecie. –
Kiedyś znajdziesz kobietę, którą pokochasz i która ciebie
pokocha tak, jak na to zasługujesz. Wtedy zrozumiesz, dlaczego teraz
nie mogę się zgodzić, choć uwierz mi, że część mnie cholernie
by chciała.
-Więc
pozwól. – spojrzał jej głęboko w oczy. – Więc pozwól mi cię
nauczyć. – w jego głosie słychać było desperacje. Tracił ją.
Tracił ją kolejny raz w swoim życiu i był pewien, że ostatni.
Kolejnego razu nie będzie.
-Przecież
wiesz, że miłości nie można się nauczyć. Zresztą, ja cię
kocham, Wojtuś. – przybliżyła się do niego. – Kocham cię jak
najlepszego przyjaciela i brata, którego nigdy nie miałam.
-Zawsze
tego zazdrościłem Kamilowi. Że cię miał. – spojrzała na niego
wystraszona. – Że byłaś jego. Choć przez chwilę. – ich wzrok
się skrzyżował. – Nie wiedziałem wtedy. Odeszłaś tak nagle.
Tak niespodziewanie przestałaś być w moim.. – zawiesił głos- w
naszym życiu. Nie mogłem dogadać się z Kamilem, pierwszy raz w
życiu. Parę lat później, w jego życiu była już Martyna,
wygadał się. Był kompletnie pijany. On nie wie, że ja wiem, albo
tak dobrze udaje. Gdyby nie ja, wy...
-Nas
i tak by nie było. – Antonina weszła mu w słowo. – Byliśmy
dzieciakami, którym wydawało się, że to miłość. Ok., to była
miłość, szaleństwo. Było nam dobrze w łóżku, ale na dłuższą
metę i tak byśmy nie wytrzymali. Kochałam go, ale byłam tylko
dzieckiem, które wchodziło w świat. Wiesz, - spojrzała przed
siebie na zachodzące słońce. – taka zakazana miłość. To było
coś. Niewątpliwie był miłością mojego życia. Ale sam doskonale
wiesz, jak to jest z takimi miłościami. Nie mają prawa bycia. Są,
byśmy mogli się spotkać, ale nie by ze sobą zostać.
-Wiem.
– zmusił ją, by na niego spojrzała. – Ale dopiero teraz jestem
tego świadom. Patrzyliście na siebie inaczej, drżeliście pod
wpływem dotyku. Byłaś jego pierwszą kobietą.
-A
on moim. – uśmiechnęła się. – I lepiej trafić nie mogłam,
teraz to wiem. Przepraszam Wojtuś, za wszystko. Za siebie, za
ciebie, za niego. Nie planowałam.
-Wiem.
-Będę
się już zbierała. Odprowadzisz mnie? –zapytała cicho.
-Oczywiście.
To będzie zaszczyt was odprowadzić. –uśmiechnął się. – Ale
gdybyś kiedykolwiek zmieniła zdanie, daj znać. Będę czekał.
Wyobraź
sobie swoje życie bez niego. Wyobraź sobie, że nigdy nie było go
w twoim życiu. wyobraź kogoś innego przy twoim boku. Wyobraź
sobie, że ktoś inny pieści twoje ciało. Wyobraź sobie, że ktoś
inny codziennie zasypia przy tobie. Wyobraź sobie, że ktoś inny
jest ojcem twoich dzieci. Wyobraź sobie, że umierasz w nie jego
ramionach. Masz? Co widzisz? Umiesz tak żyć? Sama widzisz. On.
Tylko on. Nikt inny. Już ci mówiłem, miłość nie patrzy na wiek.
Przestań więc się ciągle nim zasłaniać. Nie patrz na innych,
oni nie przeżyją życia za ciebie. Kochaj. Bądź. Żyj.
*******
Coś z niczego. Powstało pod wpływem chwili, dawno, dawno temu. Wszystko powyższe to fikcja, choć gdzieś w tym jest pewna cząstka mnie, która utracona, już nie powróci. Całkowity debiut, choć piszę, od kiedy tylko pamiętam.
Tutaj powinno być wiele komentarzy :3
OdpowiedzUsuńNiby to tylko prolog, a w moich oczach pojawiły się łzy <3
Cudeńko <3
Ja także piszę opowiadanie o Włodarczyku i Kwasowskim
http://jedyna-milosc-jaka-znam.blogspot.com/
Jejku, dziękuje :) Niezmiernie mi miło, że choć ciutkę Ci się podoba.
UsuńNa pewno w wpadnę :)