niedziela, 17 stycznia 2016

A początkiem był ich koniec...






To popołudnie było ciepłe i słoneczne. Mimo początku grudnia nie czuło się zbliżającej się zimy. Siedziała w jednej z poznańskich kawiarni i rozkoszowała się gorącą czekoladą. Jej rude włosy splecione niedbale w warkocz rozwiewał wiatr. Podkuliła kolana pod brodę i otuliła się dużym swetrem. Ona. Kobieta płacąca za swoje grzechy.
-Przemyśl to jeszcze – odezwał się młody mężczyzna siedzący naprzeciwko niej. – Tak będzie lepiej.  
-Od kilku tygodni wszyscy wiedzą, co będzie dla mnie lepiej. – odparła popijając gorącą ciecz. 
-Kocham cię, zawsze cię kochałem. – mężczyzna dotknął delikatnie jej dłoń. – Tosiu...
-Przemyślałam Wojtuś. – kobieta uśmiechnęła się blado. – Bardzo ci dziękuje, ale to dziecko ma już ojca. Tak jest i niech tak zostanie. – pogłaskała się po wypukłym brzuchu. – Płacimy za swoje decyzje, chłopaku. – lubił, gdy tak do niego mówiła. Już dawno nie słyszał tego z jej ust.
-Antoś. Dziecko potrzebuje ojca. Będę je kochał jak swoje.
-Wiem Wojtuś, wiem. – kobieta ścisnęła mocniej dłoń mężczyzny. – Ale w ten sposób bym cię skrzywdziła. Jeszcze bardziej niż teraz. Zrozum, ja nie mogę dać ci tego, na co zasługujesz. Nigdy nie umiałam. I choć zastanawiam się nad powodem, nie umiem do niego dojść. My nie byliśmy sobie pisani.
-Więc dlaczego nie walczyłaś o swoje przeznaczenie? – zapytał chłodniej, niż zamierzał.
-Bo byłam dzieciakiem. –odparła pewnie. – Takim samym, jak On. – Przystawiła kubek do ust i upiła łyk, spojrzała przed siebie. Tylko to miejsce ją uspakajało. Tu było jej miejsce na świecie. – Kiedyś znajdziesz kobietę, którą pokochasz i która ciebie pokocha tak, jak na to zasługujesz. Wtedy zrozumiesz, dlaczego teraz nie mogę się zgodzić, choć uwierz mi, że część mnie cholernie by chciała.  
-Więc pozwól. – spojrzał jej głęboko w oczy. – Więc pozwól mi cię nauczyć. – w jego głosie słychać było desperacje. Tracił ją. Tracił ją kolejny raz w swoim życiu i był pewien, że ostatni. Kolejnego razu nie będzie.
-Przecież wiesz, że miłości nie można się nauczyć. Zresztą, ja cię kocham, Wojtuś. – przybliżyła się do niego. – Kocham cię jak najlepszego przyjaciela i brata, którego nigdy nie miałam.
-Zawsze tego zazdrościłem Kamilowi. Że cię miał. – spojrzała na niego wystraszona. – Że byłaś jego. Choć przez chwilę. – ich wzrok się skrzyżował. – Nie wiedziałem wtedy. Odeszłaś tak nagle. Tak niespodziewanie przestałaś być w moim.. – zawiesił głos- w naszym życiu. Nie mogłem dogadać się z Kamilem, pierwszy raz w życiu. Parę lat później, w jego życiu była już Martyna, wygadał się. Był kompletnie pijany. On nie wie, że ja wiem, albo tak dobrze udaje. Gdyby nie ja, wy...
-Nas i tak by nie było. – Antonina weszła mu w słowo. – Byliśmy dzieciakami, którym wydawało się, że to miłość. Ok., to była miłość, szaleństwo. Było nam dobrze w łóżku, ale na dłuższą metę i tak byśmy nie wytrzymali. Kochałam go, ale byłam tylko dzieckiem, które wchodziło w świat. Wiesz, - spojrzała przed siebie na zachodzące słońce. – taka zakazana miłość. To było coś. Niewątpliwie był miłością mojego życia. Ale sam doskonale wiesz, jak to jest z takimi miłościami. Nie mają prawa bycia. Są, byśmy mogli się spotkać, ale nie by ze sobą zostać.
-Wiem. – zmusił ją, by na niego spojrzała. – Ale dopiero teraz jestem tego świadom. Patrzyliście na siebie inaczej, drżeliście pod wpływem dotyku. Byłaś jego pierwszą kobietą.
-A on moim. – uśmiechnęła się. – I lepiej trafić nie mogłam, teraz to wiem. Przepraszam Wojtuś, za wszystko. Za siebie, za ciebie, za niego. Nie planowałam.
-Wiem.
-Będę się już zbierała. Odprowadzisz mnie? –zapytała cicho.
-Oczywiście. To będzie zaszczyt was odprowadzić. –uśmiechnął się. – Ale gdybyś kiedykolwiek zmieniła zdanie, daj znać. Będę czekał. 

Wyobraź sobie swoje życie bez niego. Wyobraź sobie, że nigdy nie było go w twoim życiu. wyobraź kogoś innego przy twoim boku. Wyobraź sobie, że ktoś inny pieści twoje ciało. Wyobraź sobie, że ktoś inny codziennie zasypia przy tobie. Wyobraź sobie, że ktoś inny jest ojcem twoich dzieci. Wyobraź sobie, że umierasz w nie jego ramionach. Masz? Co widzisz? Umiesz tak żyć? Sama widzisz. On. Tylko on. Nikt inny. Już ci mówiłem, miłość nie patrzy na wiek. Przestań więc się ciągle nim zasłaniać. Nie patrz na innych, oni nie przeżyją życia za ciebie. Kochaj. Bądź. Żyj. 


                                                                *******
Coś z niczego. Powstało pod wpływem chwili, dawno, dawno temu. Wszystko powyższe to fikcja, choć gdzieś w tym jest pewna cząstka mnie, która utracona, już nie powróci. Całkowity debiut, choć piszę, od kiedy tylko pamiętam. 

2 komentarze:

  1. Tutaj powinno być wiele komentarzy :3
    Niby to tylko prolog, a w moich oczach pojawiły się łzy <3
    Cudeńko <3
    Ja także piszę opowiadanie o Włodarczyku i Kwasowskim
    http://jedyna-milosc-jaka-znam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuje :) Niezmiernie mi miło, że choć ciutkę Ci się podoba.
      Na pewno w wpadnę :)

      Usuń