05.03.2021r. Poznań
Na ten dzień czekała całe swoje życie.
Odkąd tylko zaczęła pisać, chciała móc kiedyś wydać swoje zapiski. Historie
życia zwyczajnych ludzi. Prawdziwe. Tylko te były godne uwagi. Teraz wszystko
zaczęło układać się tak, jak powinno. Znalazła swoje miejsce na ziemi. Znalazła
człowieka, z który szła przez życie. Takiego, jak ona. Indywidualistę,
chodzącego swoimi ścieżkami. Nie potrzebowali ślubu, zapewnień o dniu
jutrzejszym. W każdej chwili, któreś z nich mogło wstać i wyjść. Taka była
umowa. Byli razem, ale szanowali swoje potrzeby. Ona nie wierzyła w miłość, już
kiedyś ją spotkała i pozwoliła jej odejść. On nie bawił się w stałe związki.
Kiedyś w jednym był i się sparzył. Więc byli. Tak po prostu byli i byli
szczęśliwi. Dopiero przy nim odnalazła wszystko to, czego szukała całe swoje życie.
Prawdziwą bliskość i ukojenie. A do tego był ojcem jej Julka. Małego cudownego
człowieczka, któremu chciała przychylić świat. Dochodząc do Ratusza usłyszała
telefon. Spojrzała w górę i zobaczyła bodące się koziołki.
-Czytałaś dzisiejsze gazety? - Wojciech
był wyraźnie zdenerwowany. -Czytałaś?
-Nie - odparła spokojnie obserwując symbol
Poznania. - A powinnam?
-Kamil miał wypadek. Wypadł z drogi. Jego
stan - zatrzymał jej się świat. Nie słyszała, co mówił dalej. Skupiła się tylko
na tych dwóch dochodzących do siebie koziołkach. Miała może z siedem lat, gdy
stała w tym samym miejscu razem z babcią. Ta, opowiadała jej, że te dwa
koziołki są jak ludzie. Którzy spotykają się w swoim życiu tylko na chwilę, by
dalej pójść swoją drogę. Tak, jak te koziołki. Jeśli ja spotkam mojego koziołka,
chwycę go mocno za rękę i nigdy nie puszczę, babciu. Puściła. -Słyszysz mnie? Halo!
-Gdzie? - zapytała cicho.
-Między Wrocławiem a Katowicami.
Przewieźli go do Wrocławia.
-Będę - oddychała głęboko. Nie mogła
złapać powietrza. Ludzie mijali ją, a ona wciąż wpatrzona w ratuszową wieżę,
nie mogła się ruszyć.
06.03.2021Wrocław
Pamiętała
ich pierwsze spotkanie. Ich pierwszy dzień. Ile, by oddała, by wrócić i móc
pewne sprawy poukładać inaczej. By nigdy nie musiała się zastanawiać, jak
bardzo ich skrzywdziła. Ich obu i każdego z osobna. Teraz to już nie miało
znaczenia. Każdy z nich miał swoje życie. Dawne uczucie już nie miały
znaczenia. Została tylko ona. Ona wciąż szukała. Wciąż jeszcze walczyła.
Rozejrzała się po korytarzu. Zobaczyła zapłakaną Martynę i strach malujący się
na twarzy Wojciecha. Nie miała odwagi, by podejść bliżej. Usiadła w drugim
końcu korytarza i czekała. Sama nie wiedziała, na co. Nie miała prawa tu być.
Już nie. Nie była już częścią tej rodziny. Poczuła nieprzyjemne ukłucie w
okolicy serca. Ten człowiek wciąż był jej bardzo bliski. Wciąż był tym
wyrośniętym szczeniakiem, który denerwował ją na każdym kroku. Tylko ona
wiedziała, ile oddałaby w tej chwili, by podszedł do niej i powiedział, że jej
nienawidzi. Nigdy tego nie zrobił. A to jego zraniła w swoim życiu
najbardziej...
-Lekarze
mówią, że ta noc będzie decydująca. – dziewczyna nie zauważyła, kiedy ojciec
Kamila usiadł koło niej. – każą mieć nadzieję. Modlić się. Tylko jak. Jak Tosiu?
-Nie wiem.
–Antonina spojrzała na przerażoną twarz człowieka, który w tej chwili tracił
ukochanego syna. – Nie wiem. Gdybym tylko wiedziała...
Cisza
panująca w pomieszczeniu, była powoli nie do zniesienia. Bała się.
Pierwszy raz w życiu bała się tak bardzo. Bała się, że tym razem straci go na
zawsze. Gdyby tylko mogła cofnąć czas. Ale nie mogła. On miał już swoje życie i
ona lada moment miała zacząć nowy etap w swoim. Ich już nie było i nigdy nie
będzie. Wspomnienie spędzonych razem chwil już zawsze będzie jej towarzyszyć. Jego
miętowo cytrynowy zapach zostanie w jej pamięci do ostatniego momentu. Dotyk
jego ciepłych dłoni koić ją będzie w każdej ciężkiej sytuacji. Oddała wszystko,
co miała, by się obudził. Ta noc dla jednych będzie szczęśliwa, lecz dla tych,
którzy walczą, będzie najtrudniejsza w życiu. Jej Kamil. Ten, który zawsze miał
być tylko tym drugim. Ten, który zawsze miał być tylko przyjacielem Wojtka.
Stał się dla niej jak brat. To jemu mogła powiedzieć o wszystkim. Mogła
zwierzyć mu się z każdego sekretu. Nigdy jej nie zdradził. Zawsze stał po jej
stronie. Był najważniejszym człowiekiem w jej pieprzonym życiu. Gdyby coś mu
się stało, nie darowałaby sobie. Nie miała na to wpływu, a jednak bolało ją
serce. W głowie buzowały jej wszelakie emocje, które znała. Od złości poprzez
radość, skończywszy na żalu. Złości, że spotkało to akurat jego. Radości, że
miała okazję go spotkać. Żalu, że tak to się wszystko skończyło. Czasem pytała
siebie, dlaczego w tamtym momencie po prostu wyszła. Dlaczego on nie pojechał
za nią? Dlaczego to się skończyło? Przecież się kochali. Ona kochała jego. On
kochał ją. A jednak musieli się rozstać. Czasem, gdy kocha się za bardzo trzeba
się rozstać. Trzeba żyć osobno, by stale być razem. Z sali operacyjnej wyszedł
lekarz, a jej skończył się świat.
-Robiliśmy,
wszystko co w naszej mocy. – powiedział cicho, a przecież przekazuje takie
informacje codziennie. – Obrażenia były zbyt rozległe. Zatrzymał się... –
reszty nie słyszała, wyszła tak, jak te dziesięć lat temu. By tym razem nigdy
już nie wrócić.
*******
Witam wszystkich!
No więc tak,
korzystając, że zbliżają się święta liczę na wasze zrozumienie. Co złego to nie
ja. Wszystko, co miało się stać, już się stało, a na resztę nie mamy wpływu.
A teraz moje drogie, z okazji zbliżających
się świąt, chciałabym Wam życzyć wszystkiego, co najlepsze. Smacznego jajka i
mokrego dyngusa. A przede wszystkim, żebyście troszkę odpoczęły.
Kochani i dbajcie o siebie. Badajcie się przy każdej możliwej okazji. Zdrowie jest najważniejsze. Czasem po prostu jest już za późno. Kolejny raz los mi to uświadomił.
Stjup ten dla Ciebie. Obyś tak, gdzie teraz jesteś, był szczęśliwy. Niech muzyka już zawsze gra w twoim serduchu. Najwidoczniej gdzieś tam masz ważniejsze rzeczy do ogarnięcia. A ze mną zostaną te minięcia na pokręconych stadionowych korytarzach. Do miłego!
Że Kamil niby zmarł? No chyba sobie żartujesz. No jak tak można! No jak, ja się pytam.
OdpowiedzUsuńStrasznie smutno, ale prawdziwie. Ale żeby tak przed świętami... Odjęło mi mowę, nie wiem, chyba nic konstruktywnego nie wymyślę.
Stjup... Widzę, że mamy wspólnych znajomych. Nie znałam, a pozbierać się nie mogę.
Czytając ten wpis, na początku, jedyne co przeszło mi przez głowę to myśl, że Tosia jest skomplikowaną osobą. Oczywiście jeżeli chodzi o relacja damsko - męskie. Później napięcie i szok. A na końcu... sama wiesz,że ja nie pękam bez powodu.
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję,że Kamil od nas nie odszedł. Smutno , ale ja kocham właśnie takie historie. Kochana, ogromnie dziękuję za nominację.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowość na http://zgubione-slowa.blogspot.com/
w jej już i tak pogmatwanym życiu nastąpiło jeszcze coś takiego. cholera jasna, ile ona musiała przeżyć, aż ciężko uwierzyć.
OdpowiedzUsuńnie wiem co więcej napisać, czekam na następny, chyba tylko tyle.