Pewną część czytacie na własną odpowiedzialność!
02.08.2021 Gdańsk.
Gwar dzieci. Śmiech dorosłych i dwie staruszki siedzące w kącie popijające białe wino. Stała i patrzyła na to wszystko. Wszystko tak, jak sobie zaplanowała. Wszystko tak, jak miało być. Julek bawiący się nie tylko z dziećmi Wojtka, które były dla niego jak rodzeństwo, ale również córkami Kamila. Już dziś zapowiadał, że ożeni się z Zuzią, ale ta słysząc to, uciekała od niego, jak najdalej. Cóż historia lubi się powtarzać. Wojciech latał za nią, a teraz jej syn zarezerwował sobie jego córkę. Artur z młodą blondynką. Wojtek z Magdą i ich kolejnym przyszłym dzieckiem. W zapowiedziach kobiety ostatnim. Kamil i Martyna śmiejący się do upadłego. Ona. Tak. Była szczęśliwa. Zaczynała swoje przyszłe lepsze życie. Kawiarnia otwarta z widokiem na morze. Stoliki stojące na plaży i zachód słońca. Tak. Pierwszy raz w życiu poczuła się spójna. Wzięła kieliszek szampana i delikatnie stukając o niego łyżeczką dała znać, że chce zabrać głos.
-Moi drodzy. Przyjaciele i znajomi. Julek. To miejsce, jest dla mnie szczególne. Wiele lat temu obiecaliśmy sobie z przyjaciółmi, że za dwadzieścia lat spotkamy się tu i powspominamy. Był moment, gdy to marzenie wydawało się nam nierealne. Z różnych, przeróżnych życiowych powodów. Dziś, stojąc w tym miejscy wierzę. Znów wierzę, że się tu spotkamy. Spotkamy, usiądziemy na plaży po zachodzie słońca i powspominamy. Dziś jesteśmy bliżej tego niż kiedykolwiek wcześniej. Otwarcie takiego miejsca zawsze było moim marzeniem. Stworzenie miejsca, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Miejsce, gdzie zawsze będzie pachniało książkami, kawą i domem. Rodziną. I mam nadzieję, że tam będzie. Julek to szczególnie twoja zasługa. Wasze zdrowie. - kończąc wytarła łzę mieszczącą się w kąciku jej oka. Usłyszała gromkie brawa i wiedziała, że właśnie w ten sposób doczeka resztki swoich dni.
Stanęła utulona miękkim szalem na brzegu morza. Patrzyła na bezkres wody. Nie wiadomo gdzie się zaczynała i kończyła. Tak, jak jej życie. Gdzieś miało początek i gdzieś będzie miało kres. Koło niej stanął Wojciech. Dawno nie rozmawiali. Bardzo dawno.
-W końcu dopięłaś swojego, gratuluje.
-Dziękuje. - powiedziała i przytuliła przyjaciela.
-Mam jedno pytanie, które nurtuje mnie już tyle lat. - spojrzał na nią. - Nigdy jednak nie miałem odwagi, żeby ci je zadać. Dlaczego tak walczyłaś o mnie i Magdę? Dlaczego tym razem nie poszłaś na łatwiznę?
-Poszłam. - spojrzała mu w oczy. - Poszłam na cholerną łatwiznę. Całe moje życie to chodzenie na łatwiznę. Ale masz rację, tym razem nie zrobiłam tego dla siebie. Nie mogłam patrzeć, jak się męczysz. Jak próbujesz sam sobie wmówić, że mnie kochasz. Kochałeś. Oczywiście, że kochałeś. Tak, jak ja kochałam ciebie. Ale tak, jak Kamilowi pisana była Martyna, tak tobie pisana była ona.
-A tobie kto jest pisany?
-Mnie samotność. - spojrzała na morze. - Wiesz, że ten widok mnie uspakaja. Ma w sobie coś magicznego. Tak, jakbym i ja czekała na mojego marynarza. Ja po prostu Wojtuś nie potrafię z nikim być. W moim życiu zjawia się ktoś, ale nie ma prawa zostać na dłużej. Ja wciąż czekam. Czekam i nie wiem, czy kiedykolwiek będzie mi dane się doczekać.
Kończyła sprzątać, gdy zorientowała się, że nie jest sama w pomieszczeniu. Na fotelu bujanym siedział on. Kamil. Wyglądał jak zjawa. Patrzył na nią tymi swoimi czarnymi oczami. Patrzył tak, jakby chciał przyjrzeć ją na wylot. I ona patrzyła. Podeszła niepewnie do niego. Wstał. Pachniał tak cudownie. Tak, jak zapamiętała. Tak, jak chciała koniecznie zapamiętać. Ona. Kobieta kochająca tego mężczyznę. Wspięła się na palcach i musnęła delikatnie jego usta. Tak niepewnie i nieporadnie, jakby robiła to pierwszy raz w życiu. Boże, jak cholernie tęskniła za tymi miękkimi wargami.Paliły ją. Spojrzała głęboko w jego oczy, tak jakby chciała zobaczyć w nich wnętrze jego serca. Wciąż biło dla niej. Nie odepchnął jej. Nie wyszedł. Cofnął się jedynie o kilka kroków, by w momencie, gdy chciała spuścić wzrok wbić się zachłannie w jej spragnione wargi. Podniósł ją i delikatnie posadził na najbliższym stoliku nie przestając całować. Zaczęła odpinać guziki jego koszuli w chwili, gdy on odpinał suwak jej sukienki. To wszystko było gwałtowne, szarpane. Nagłe. Jego dłonie błądziły na jej nagiej skórze. Jej dłonie pieszczące jego klatkę piersiową schodzące coraz niżej. Jęknął, gdy poczuł, jak przez materiał spodni masuje jego penisa. Chwycił w swoją wielką dłoń jej pierś. Przygryzł delikatnie wrażliwą skórę brodawki. Odchyliła się. Szarpnęła pasek pomagając mu ściągnąć spodnie razem z bokserkami. Jej sukienka podarta leżała w drugim końcu pomieszczenia. Wszedł w nią głęboko patrząc jej w oczy. Tylko ona na na niego reagowała. Tylko ona drżała w jego ramionach. Wchodził w nią szybko, gwałtownie. A ona kręcąc pupą podkręcała i tak intensywne tempo. Skradał na jej ciele pocałunki, a ona drapiąc jego plecy zaznaczała ślady swojej obecności. Wyszedł z niej tylko po to, by odwrócić ją tyłem do siebie i wejść jeszcze głębiej. Tak, jak lubiła najbardziej. Klepnął ją w pośladek. Każdy kolejny raz spadający na jej ciało był mocniejszy i zgrany z kolejnym gwałtownym wtargnięciem w jej wnętrze. Krzyknęła, gdy poczuła, że więcej już nie zniesie.
Tylko z nim była wstanie osiągnąć ten stan. Tylko z nim była w stanie dojść tak daleko. Tylko on potrafił dać jej wszystko, czego tylko potrzebowała.
Tylko z nim była wstanie osiągnąć ten stan. Tylko z nim była w stanie dojść tak daleko. Tylko on potrafił dać jej wszystko, czego tylko potrzebowała.
-Następnym razem, chyba cię zwiążę. - Kamil spojrzał na kobietę leżącą w jego ramionach.
-Następnym razem nie będę tak tęskniła. - pocałowała mężczyznę. - Zachowujemy się, jakbyśmy mieli po dwadzieścia lat. - zaśmiała się.
-Tosia, ja właściwie przyszedłem ci powiedzieć, że... - przyłożyła palec do jego ust.
-Nic nie mów. Ja wiem. - uśmiechnęła się blado. - To przecież nic nie znaczy.
-Przecież wiesz, że znaczy całą wieczność.
-I dlatego to jest takie wspaniałe.
***********
Witajcie!
By nadrobić troszkę, a może po prostu robiąc sobie odpoczynek pojawia się to. Jeśli kogoś uraziłam ostatnią częścią, przepraszam, nie miałam takiego zamiaru. :)
Nieuchronnie zbliżamy się do końca, gdzie wszystko się wyjaśni.
Ściskam w ten deszczowy dzień. :)
Witajcie!
By nadrobić troszkę, a może po prostu robiąc sobie odpoczynek pojawia się to. Jeśli kogoś uraziłam ostatnią częścią, przepraszam, nie miałam takiego zamiaru. :)
Nieuchronnie zbliżamy się do końca, gdzie wszystko się wyjaśni.
Ściskam w ten deszczowy dzień. :)
Chyba jeden z najlepszych Twoich wpisów. I nie z powodu tego słynnego fragmentu. Raczej dlatego, że wszystko zaczyna się układać i każdy idzie za głosem własnego serca.
OdpowiedzUsuńCo Kamil chciał powiedzieć Tosi? Zakończyłaś w gorszym momencie niż ja wczoraj. Ale to ja byłam ta niedobra 😜
Buziak! 😘
No proszę cię. Dziękuje za czytanie moich wypocin. Tyle.
UsuńNie wiem. Serio. Nie wiem. I niby w jakim zakończyłam? Oni po prostu byli spontaniczni ;)
To dla mnie czysta przyjemność :)
UsuńCo on jej chciał powiedzieć?
Wchodzę sobie tak całkiem przypadkiem, a nóż coś będzie i jest! :) I to jeszcze jakie. Kamil <3 Teraz dopiero się namiesza i nie wiem, czy to dobrze. Tosia się odnalazła, a Kamil może znów coś popsuć.
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie nie cieszy mnie, że wspominasz o końcu opowiadania.
Czekam na więcej.
Kasia ;)
Chce to jak najszybciej skończyć. Coś mi nie wyszło tu tak, jak chciałam, więc nie ma sensu przeciągać.
UsuńA ja myślę, że Kamil ma szansę ją naprawić.
Dziękuje, że chcesz to czytać. Ja nie wiem, co wy w tym widzicie? Oświećcie mnie!
Buziaki :)
Czasem zdarzają się historie, które uciekają zbyt szybko. Twoja jest jedną z nich dla mnie. Czytam rozdział, ale nagle zauważam, że już się skończył... I nie wiem, czy mam się cieszyć, że tu coś się zaczyna układać...,czy być zła, bo nie wiem co dalej.
OdpowiedzUsuńWeny, czasu na pisanie i satysfakcji ;)
Jejku, dziękuje bardzo. Każdy komentarz motywuje, ale Twoje słowa dodają skrzydeł. Dziękuje :)
UsuńTeraz Tośka jest chyba we właściwym miejscu. Znalazła siebie. I chyba znalazła miłość. Chociaż tutaj nic nie wiadomo. Chciałabym, żeby jej się wszystko ułożyło. Zasługuje na to jak nikt i choć miałam moment, gdy chciałam porządnie zrobić jej krzywdę, żeby się opamiętała, coraz bardziej ją rozumiem. Gdzieś po drodze zgubiła siebie.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej