poniedziałek, 18 kwietnia 2016

18. Czy jeszcze do ciebie nie dotarło, że wpadłaś jak śliwka w gnój?

16.08.2021 Gdańsk
Kolejny raz, gdy wymykał się z jej mieszkania. Kolejny raz bez pożegnania. Kolejny raz, gdy nie mógł myśleć o niczym innym, jak tylko o jej obecności w swoim życiu. Płakała. Wiedział to, choć nigdy nie powiedziała tego na głos. Wiedział, bo znał ją, jak nikt inny. Płakała, bo ta sytuacja męczyła nie tylko ją. Męczyła także jego. Gdy dostał propozycję trenowania młodzików, nie wahał się ani trochę. Wojtek dogorywał w Lotosie, on trenował juniorów, a Antosia prowadziła swoją kawiarnię. Wszyscy znów byli w jednym miejscu. Znów powtarzali znany wszystkim schemat. Tym razem jednak żałował. Żałował każdej nocy spędzonej w ramionach nie tej kobiety. Każdego dnia, gdy wypowiadał puste słowa bez pokrycia. Każdego razu, gdy obserwował śmiejącą się dziewczynę w towarzystwie nieznajomych mężczyzn. Jedno jednak było pewne, promieniała. Jak nigdy. Promieniała, bo wreszcie znalazła swój azymut. Wreszcie była we właściwym miejscu, czasie i horyzoncie. Wiedział, że tym razem nie odpłynie. Nie zostawi jego, Wojtka i Magdy. Znów byli wszyscy razem. Przemierzając kolejny ulice miasta dziękował Martynie, że znalazła mieszkanie tak blisko niej. By znów  wszyscy byli blisko siebie. Wszedł po cichu do domu i zobaczył śpiącą na kanapie Martynę. Poruszyła się jednak i spojrzała na niego.
-Przepraszam, nie chciałem cię obudzić. - podszedł do niej i pocałował w czoło.
-Skończyliście? - zapytała składając koc.
-Tak. Julek nie mógł się zdecydować na odpowiedni kolor. - zaśmiali się. - Artur trzy razy jechał z nim do sklepu po jeszcze coś.
-Genialny dzieciak.
-Na szczęście poszedł w stronę ojca. - uśmiechnął się. - Chodź spać.

20.08.2021
Kończyła przyjmować towar, gdy w drzwiach kawiarni stanęła Martyna. Obdarzyła ją promiennym uśmiechem i usiadła naprzeciwko niej. Polubiła ją, gdy pierwszy raz miały okazję spokojnie porozmawiać. Była po prostu sobą. Znała ich przeszłość, a mimo to wciąż nie zrobiła jej wyrzutów. Była.
-Zakochałaś się. - powiedziała, gdy Tosia postawiła przed nią lemoniadę.
-Nie żartuj. - zaśmiała się nerwowo.
-Oczy ci się świecą. Nowa sukienka, idealne pazurki. Tośka, to naprawdę super. - kobieta chwyciła Antosię za dłoń. - Tobie też należy się przecież ten rycerz na czarnym koniu.
-Martyna. - Tośka spojrzała na kobietę. - Nie, nie zakochałam się. Po prostu nie mam siły dłużej bronić się przed takim jednym. Dobrze się bawimy i tyle.
-Czyli musi wiedzieć, co ma robić. - zaśmiały się
-Oj to, to on akurat wie.
-A wam, co tak wesoło? - nie wiadomo skąd pojawiła się przy nich Magda. - Zostawić was same.
-No wiesz? - oburzona Martyna spojrzała na Włodarczyk. - Tobie takie rzeczy i tak już nie w głowie.
-Ja sobie wypraszam! - odparła Magda zajadając się kolejnym cukierkiem. - Obiecuje wam, że to ostatnie. Kolejne Włodarczyk zrobi, ponosi i urodzi sobie sam.
-Jej, ale robienie jest ok. - Tosia puściła przyjaciółce oczko. - Może sama bym sobie dała zrobić.
-A jak Artur chciał, to ty byłaś anty.
-Bo Artur to Artur. A ja bym chciała taką piegowatą dziewczynkę po mamusi i z czarnymi oczami, jak wasi panowie.
-To chyba nie idzie w parze. Albo jedno albo drugie. - Magda spojrzała na przyjaciółkę wzrokiem oznajmującym, porozmawiamy później.


Siedziały na plaży otulone zachodzącym słońcem. Kochała to miejsce. Właśnie to. Morze oznaczało wolność. A ona całe swoje życie szukała wolności. Bezkres.
-No to teraz ładnie mi powiesz, co się dzieje, ale tak jak na spowiedzi. - Magda spojrzała na przyjaciółkę.
-Przecież ja do spowiedzi nie chodzę!
-I dlatego powiesz mi.
-Madzik, co ja mam ci powiedzieć? Że się pogubiłam, ale nigdy nie byłam szczęśliwsza? Że z nim mogłabym pójść na koniec świata, a nawet dalej, gdyby tylko powiedział? Że chce mu rodzić dzieci? Że chce zestarzeć się w jego ramionach? To ci mówię. - spojrzała przed siebie.
-Tosia....
-I że miałam już swoją szansę, której nigdy już nie odzyskam.
-Może po prostu porozmawiajcie? Tosia. Ty kochasz jego, on kocha ciebie.
-A ona kocha jego i jest jego żoną, i matką jego dzieci, i o zgrozo cholernie ją lubię. Dlatego odpuszczę. To w życiu wychodzi mi przecież najlepiej. - spojrzała na przyjaciółkę. - Powiedz mi lepiej, jak wam się układa. Jak nasz kochany Wojtuś?
-Zrobiłaś jedną najlepszą rzecz w swoim życiu. Uświadomiłaś nam, że warto marzyć i dążyć do ich spełnienia. Że jedyną rzeczą ważną w życiu jest miłość. Całe życie go kochałam. Całe życie go szukałam. Całe życie chciałam tylko jego. I choć nigdy nie był tym pierwszym, wiem, że będzie ostatnim. Tak, jak ja będę ostatnia.

******
Obiecałam i jest. Im bliżej końca, tym bardziej chce mi się ryczeć. Ogłaszam wszem i wobec, że kolejny będzie ostatnim, a po nim już tylko epilog.
Do następnego :)

14 komentarzy:

  1. Jak ostatnim?! Kochana. Chyba tego nie przemyślałaś. Tak, ja wszystko wiem, ale... Kamil musiałby jeszcze wrócić do Tosi i musiałyby pojawić się kolejne Kwasowskie maluszki.
    Ale przyjmę na klatę każdą Twoją decyzję.
    Czekam na więcej i na kolejne dziecko Magdy i Wojtka :)
    Buziak! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, pojawią się tu już tylko dwa wpisy. A Kamil nie "wrócił" do Tosi? Może przedszkole załóżmy od razu, co?

      Usuń
  2. Chodziło m o powrót w sensie całościowym. A nie podwójne życie.
    Tak, właśnie tak! I to jest dobry pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ostatnim? jak ostatnim? ja się nie zgadzam kochana. będę płakać razem z Tobą niedługo coś czuję :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to sama przyjemność dla Was pisać. Ale wszystko kiedyś się kończy. I na to też właśnie przyszedł czas. Więc jest nas dwie, chusteczki mile widziane. Dziękuje i pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Niech on się ogarnie, bo tak dalej być nie może. Kamil dalej kocha Tosię, a ona mimo gdzieś tam jeszcze próbuje zaprzeczać, też go kocha.
    Ostatni? Chyba się powtórzę, ale nie przemyślałaś tego. To jedno z tych opowiadań, które można czytać i czytać.
    Pozdrawiam,
    Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że ona bardziej niż wolności, szukała sposobu, by zapomnieć o Kamilu i miała mu temu powód. Ale tak, kocha go.
      Dziękuje bardzo :)

      Usuń
  5. Teraz, gdy wszystko się układa. Jest tak, jak powinno być, ty mówisz, że to koniec. A ja ci powiem, że to zwiastuje tylko dobre rzeczy. Jeśli zbliżamy się do końca, to znaczy, że Tosia odnajdzie wreszcie szczęście u boku pewnego pana.
    Chyba nie powinnam tego mówić, ale czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tosia już odnalazła swoje szczęście. Wreszcie przestała się bać.
      Ja również czekam na następny, a raczej na Waszą reakcję.
      Dziękuje :)

      Usuń
  6. Jak to koniec? Ja nie chcę płakać i marudzić, ale ja nie mogę rozstać się z tym opowiadaniem. Może coś dłużej?
    To opowiadanie jest świetnie! (jak się powtarzam to wybacz)
    Tosia i Kamil <3 Magda i Wojtek <3 Szkoda jednak mi Martyny. Mam nadzieję, że zrobisz tak, że wszyscy będą szczęśliwi.
    Zapraszam na epilog : http://bez-ciebie-nawet-truskawki-sa-glupie.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że skomentujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dziękuje. Jednak wszystko co dobre, kiedyś się kończy. A ja myślę, że najlepsze co może spotkać Martynę, to szczerość ze strony Kamila.
      Oczywiście w wolnej chwili wpadnę i zostawię po sobie ślad. :)

      Usuń
  7. Tylko dlaczego ja mam złe przeczucia? Czemu wydaje mi się, że Tosia znowu ucieknie? Kiedy ona mówi, że odpuszcza zazwyczaj nie dzieje się nic dobrego. Obym się myliła.
    Koniec? No chyba nie. Jest jeszcze tyle do wyjaśnienia. Właściwie dlaczego Tosia zostawiła Kamila? Dlaczego Wojtek nie walczył?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złe? Zobaczymy, co takiego się wydarzy, ale na wszelki wypadek zmienię adres i tożsamość. :)
      Wszystko się wyjaśni, spokojnie.
      Dziękuje :)

      Usuń
  8. Dziś od rana przeczytałam całe opowiadanie. Na początku nie rozumiałam nic a nic. Kompletnie. Ale to jest bardzo dobre opowiadanie. Szkoda tylko Antosi....
    czekam na kolejny ;) Zapraszam do mnie ^^

    Pozdrawiam i weny ♡ :*

    OdpowiedzUsuń