Obudził się i patrzył na najważniejszą kobietę swojego życia. Gdy powiedziała mu o ciąży, płakał jak małe dziecko ze szczęścia. Nigdy jej nie podziękował. Nigdy nie powiedział, jakie cholerne miał szczęście, że pojawiła się w jego marnym życiu. Kochał ja. Kochał i był pewien, że to właśnie ona była mu pisana. Te cztery lata spędzone w jej ramionach były wieczną wiosną z odcieniami jesieni. Kłócili się. Zwłaszcza na początku. O pierdoły. O rzeczy nieistotne, a jednak tak ważne w ich związku. Kochał ją. Uwielbiał patrzeć, jak śpi. Jak przygotowuje śniadania dla całej piątki wciąż jeszcze zaspana z resztkami snów na powiekach. Gdy wraca zmęczona. Gdy wtula się w jego ramionach odnajdując spokój i bezpieczeństwo. To, że jest tylko jego. I za tą jedną pewność w jego życiu, będzie dziękował Antosi do końca swoich dni, a jeśli się da jeszcze dłużej. Ucałował czoło swojej małżonki i udał się do kuchni, zgarniając po drodze blisko czteroletnią Zuzię. Po bliźniakach nie planowali więcej dzieci, tym bardziej tak szybko. Jednak zawsze marzyła mu się wielka rodzina. Duża gromadka dzieci i jeszcze większa ilość wnuków do rozpieszczania na starość.
-A mama znów będzie taaaka wielka? - Zuzia pokazała przed sobą brzuch zrobiony z jej malutkich rączek.
-Nie skarbie. - Wojtek zaśmiał się - Mama będzie miała troszkę mniejszy brzuszek niż przy Nikodemie i Miłoszu. Ale będziesz musiała mamusi pomagać.
-A wy nie umiecie niczego innego, tylko następne dzieci robić? - zapytała i uśmiechnęła się tak, jak tylko oni Włodarczykowie potrafili.
-O to już zapytaj swojego ojca. - do kuchni weszła Magda nalewając sobie soku do szklanki. Jak tak dalej pójdzie, będzie miał zakaz sądowy zbliżania się do mnie.
-Kochanie, ja to robię po to, żebyś się nie nudziła.
-Jak się będę nadmiernie nudziła utnę ci co nieco. - uśmiechnęła się i pocałowała córkę w czoło.
Siedziała przy kuchennym stole i obserwowała bawiące się dziewczynki w ogrodzie. Były tak bardzo podobne do Kamila. Były jej szczęściem. Były całym światem jej męża. Dobre sobie. Czasem zastanawiała się, czy kiedykolwiek tak naprawdę był jej. Kochał ją. W jakiś sposób ją kochał. Ale jego serce od zawsze należało do Tosi. Wiedziała to. I wiedziała, że zawsze tak będzie. Zostawiła go. Z dnia na dzień wyszła z jego życia, a mimo to nie mógł przestać jej kochać. Nawet jeśli nie dał jej odczuć, że jest tą drugą, nie miała pewności, że kiedykolwiek była pierwsza. Miała tyle myśli. Tyle nie wyjaśnionych spraw. Siedziała z apaszką, którą znalazła w torbie Kamila. Z pewnością nie należała do niej. Z pewnością znała jej właścicielkę. Z pewnością teraz rozumiała wszystko. I wiedziała, że tak musiało się stać. Nie miała żalu i to bolało ją chyba najbardziej. Powinna teraz rwać sobie włosy z głowy. Powinna krzyczeć i przeklinać. Powinna spakować jego rzeczy i wyrzucić go na bruk. Ale nie. Ona rozumiała.Bo tak objawia się wielka miłość. Nie trzeba było wielkiej namiętności. Rezygnowania ze swojego obecnego życia. Ona go kochała, a on kochał ją. Ale żadne z nich nie miało zamiaru rezygnować ze swojego życia. Dlatego, że oprócz miłości mieli do siebie ogromny szacunek. Do siebie i do ludzi, których kochali. Kamil nie miał zamiaru odejść, a Tosia od niego nigdy nie będzie tego wymagać. Kochał ją. Była w końcu jego żoną i matką jego córek. Gdyby chciała, wszystko zostałoby po staremu. Ale nie wiedziała, czy chciała.
-Też nie mogę się na nie napatrzeć. - Kamil usiadł koło żony. - Czasem mam wrażenie, że niczego więcej już nie chce od życia.
-Rozstańmy się. - powiedziała patrząc na córki. - Rozstańmy się ze względu na nie.
-Martyna... - Kamil spojrzał przerażony na kobietę. - O czym ty mówisz?
-Kocham cię i wiem, że ty kochasz mnie, ale tak dalej nie można. Kamil...
-Nie chce niczego więcej.
-I już zawsze będziesz prowadził dwa życia? Kamil, ona na to nie zasługuje. Nawet jeśli nic nie mówi i nie powiem, to nie zasługuje na bycie tą drugą. Ja tym bardziej. Nie mogę kazać ci wybierać, więc wybieram za ciebie. Czas skończyć z tym wszystkim. Nawet jeśli miałeś być tylko chwilą w jej życiu, stałeś się wszystkim.
-Ty coś wiesz.
-Wiem. Ale to ona powinna ci powiedzieć.
-Martyna... - spojrzał przerażony na żonę.
-Ja tylko mówię, że musicie wykorzystać czas, który wam pozostał. Tośka ma guza. Dowiedziała się parę dni przed waszym ślubem. Dlatego wyjechała. I z tego samego powodu wróciła. Bo on też wrócił...
*******
Ostatni. W okolicach środy zapraszam serdecznie na ostatnią odsłonę tej opowieści.
Buziaczki ☺
-A mama znów będzie taaaka wielka? - Zuzia pokazała przed sobą brzuch zrobiony z jej malutkich rączek.
-Nie skarbie. - Wojtek zaśmiał się - Mama będzie miała troszkę mniejszy brzuszek niż przy Nikodemie i Miłoszu. Ale będziesz musiała mamusi pomagać.
-A wy nie umiecie niczego innego, tylko następne dzieci robić? - zapytała i uśmiechnęła się tak, jak tylko oni Włodarczykowie potrafili.
-O to już zapytaj swojego ojca. - do kuchni weszła Magda nalewając sobie soku do szklanki. Jak tak dalej pójdzie, będzie miał zakaz sądowy zbliżania się do mnie.
-Kochanie, ja to robię po to, żebyś się nie nudziła.
-Jak się będę nadmiernie nudziła utnę ci co nieco. - uśmiechnęła się i pocałowała córkę w czoło.
Siedziała przy kuchennym stole i obserwowała bawiące się dziewczynki w ogrodzie. Były tak bardzo podobne do Kamila. Były jej szczęściem. Były całym światem jej męża. Dobre sobie. Czasem zastanawiała się, czy kiedykolwiek tak naprawdę był jej. Kochał ją. W jakiś sposób ją kochał. Ale jego serce od zawsze należało do Tosi. Wiedziała to. I wiedziała, że zawsze tak będzie. Zostawiła go. Z dnia na dzień wyszła z jego życia, a mimo to nie mógł przestać jej kochać. Nawet jeśli nie dał jej odczuć, że jest tą drugą, nie miała pewności, że kiedykolwiek była pierwsza. Miała tyle myśli. Tyle nie wyjaśnionych spraw. Siedziała z apaszką, którą znalazła w torbie Kamila. Z pewnością nie należała do niej. Z pewnością znała jej właścicielkę. Z pewnością teraz rozumiała wszystko. I wiedziała, że tak musiało się stać. Nie miała żalu i to bolało ją chyba najbardziej. Powinna teraz rwać sobie włosy z głowy. Powinna krzyczeć i przeklinać. Powinna spakować jego rzeczy i wyrzucić go na bruk. Ale nie. Ona rozumiała.Bo tak objawia się wielka miłość. Nie trzeba było wielkiej namiętności. Rezygnowania ze swojego obecnego życia. Ona go kochała, a on kochał ją. Ale żadne z nich nie miało zamiaru rezygnować ze swojego życia. Dlatego, że oprócz miłości mieli do siebie ogromny szacunek. Do siebie i do ludzi, których kochali. Kamil nie miał zamiaru odejść, a Tosia od niego nigdy nie będzie tego wymagać. Kochał ją. Była w końcu jego żoną i matką jego córek. Gdyby chciała, wszystko zostałoby po staremu. Ale nie wiedziała, czy chciała.
-Też nie mogę się na nie napatrzeć. - Kamil usiadł koło żony. - Czasem mam wrażenie, że niczego więcej już nie chce od życia.
-Rozstańmy się. - powiedziała patrząc na córki. - Rozstańmy się ze względu na nie.
-Martyna... - Kamil spojrzał przerażony na kobietę. - O czym ty mówisz?
-Kocham cię i wiem, że ty kochasz mnie, ale tak dalej nie można. Kamil...
-Nie chce niczego więcej.
-I już zawsze będziesz prowadził dwa życia? Kamil, ona na to nie zasługuje. Nawet jeśli nic nie mówi i nie powiem, to nie zasługuje na bycie tą drugą. Ja tym bardziej. Nie mogę kazać ci wybierać, więc wybieram za ciebie. Czas skończyć z tym wszystkim. Nawet jeśli miałeś być tylko chwilą w jej życiu, stałeś się wszystkim.
-Ty coś wiesz.
-Wiem. Ale to ona powinna ci powiedzieć.
-Martyna... - spojrzał przerażony na żonę.
-Ja tylko mówię, że musicie wykorzystać czas, który wam pozostał. Tośka ma guza. Dowiedziała się parę dni przed waszym ślubem. Dlatego wyjechała. I z tego samego powodu wróciła. Bo on też wrócił...
*******
Ostatni. W okolicach środy zapraszam serdecznie na ostatnią odsłonę tej opowieści.
Buziaczki ☺
jak to ostatni? ja się nie zgadzam :(
OdpowiedzUsuńWiesz, podziwiam postawę Martyny. Mało która kobieta potrafiłaby tak się zachować. I nie walczyć o miłość. Ok, może to przez szacunek do siebie i Kamila.
OdpowiedzUsuńA odnośnie Wojtusia i Magdy to widzę, że rodzinka się powiększa. A Zuzia jest genialna 💕
Koniec? Serio? Już? Przemyśl to Kochana :)
Jak to koniec????????????????????????? To nie możliwe! Ja tu chce wrócić do komentowania a tu koniec????? :(
OdpowiedzUsuńWojtek to się rozszalał. xd Rodzina co chwilę się powiększa, xd Ale fajnie, że są szczęśliwi. ;)
Ogromnie podziwiam Martynę, za to co zrobiła. Ale podobno jeśli kogoś kochasz pozwól mu odejść. Tutaj właśnie widać jak bardzo kocha Kamila.
I jak to Tośka ma guza? :o Czemu to cholerstwo zawsze musi się gdzieś przyczepić..... Mam nadzieję, że Kamil z Tosią jakoś sobie to wszystko wyjaśnia.
POZDRAWIAM !!!
Paulka
Nawet nie wiem jak to skomentować. .... To takie wszystko pomieszane. Mam nadzieje, że wszystko skończy się dobrze :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie , nowy rozdział ;) :*
Pozdrawiam Toś ♥
Przeszliśmy już chyba przez wszystko, znaczy tak mi się wydawało do końca tego rozdziału. Martyna zachowała się tak, jak zachowuje się prawdziwie kochająca kobieta. Oby i ona odnalazła szczęście.
OdpowiedzUsuńWojtek się rozszalał, ale to akurat do niego jakoś pasuje.
I koniec? Niech będzie, ale będzie mi tego brakowało. Tej adrenaliny, co tu jeszcze można wymyślić. Do środy!
Kasia