30.12.2015r.
Lubin
-Czy
ty całkowicie zgłupiałeś? – zapytał podniesionym głosem młody
mężczyzna. – Co ty chcesz, przepraszam zrobić? – całkowicie
nie był w stanie zrozumieć słów przyjaciela.
-Kamil,
uspokój się. – Wojciech spojrzał na chodzącego po pomieszczeniu
przyjaciela. – Już mówiłem. Chce się nią zaopiekować. Nimi.
-Ty
zwariowałeś. Chcesz się zająć kobietą i zupełnie obcym ci
dzieckiem! – głos Kamila z każdym wypowiedzianym słowem coraz
bardziej zbliżał się do krzyku.
-Kocham
ją.
-Kochasz?
Ona cię kiedyś zostawiła, jakbyś nie pamiętał. Złamała cię.
Odebrała ci wiarę we wszystko, co kochałeś. Tamtego Wojtka już
nie ma.
-Chciałem
tylko, żebyś dowiedział się ode mnie. Będę ojcem tego dziecko,
czy ci się to podoba, czy nie. – Wojciech podszedł do okna.
-Ty
wiesz przynajmniej, kto jej zrobił to dziecko? – bliski
niespodziewanej rozpaczy zapytał Kamil.
-Wiem,
kto odebrał mi ją cztery lata temu, Kamilu. – odpowiedział
spokojnie wpatrując się w pogrążające się w ciemności miasto.
– Wiem i nigdy mu tego nie zapomnę. Jesteś więc ostatnią osobą,
która ma prawo mnie pouczać. Nie twierdzę, że ona nie jest winna,
ale to ty mi przysięgałeś, że nigdy nie tkniesz mojej kobiety, a
potem ją przeleciałeś. Zdradziłeś mnie.
-Wojtek,
ja... – Kamilowi odebrało mowę, tak, jakby ktoś walnął go
obuchem w łeb. – Ja...
-Nic
nie mów. To nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia, że ty kochałeś
ją, a ona kochała ciebie. Dlatego odeszła. – Wojciech spojrzał
na przerażonego przyjaciela. – Dlatego, że naprawdę cię
kochała. Nie chciała, żebyś musiał wybierać. To nie mnie
złamała, nie mnie.
31.12.2015r.
Bielsko Biała
Ostatni
dzień kończącego się roku. Roku pełnego zmian. Odeszła, bo go
kochała. Poświęciła się dla niego. Kochała go. Dlaczego
dowiedział się o tym dopiero teraz? Dlaczego nie powiedziała mu
tego wtedy? Czy byłby w stanie poświęcić przyjaźń z Wojtkiem,
dla niej? Tego nie wiedział. Wróciła. Nie było jej, a teraz
wróciła. Tyle czasu chciał, żeby znów była. W ich życiu. W
jego życiu. Tak strasznie tęsknił do czasów, gdy jako dzieci
bawili się beztrosko. Gdy życie było proste. Gdy byli przyjaciółmi
na śmierć i życie. A potem się zakochał. Wojtek też. Spojrzał
na krzątającą się po kuchni Martynę. Nie, nie żałował.
Niczego w swoim życiu nie żałował. A obraz tej małej rudej
psotnicy na zawsze zostanie w jego głowie. Miłość do niej
ukształtowała go jako człowieka. Dał się złamać, ale nigdy się
nie poddał. Do końca życia będzie miał ją przed oczami tamtego
wieczoru, gdy była jego po raz pierwszy. Tak, niczego w swoim życiu
by nie zmienił.
-O
czym myślisz? – poczuł, jak drobna kobieta obejmuje go w pasie.
-O
tym, jakim szczęściarzem jestem. – odwrócił się do niej. –
Jak mocno cię kocham i jak bardzo dziękuje losowi, że cię mam. –
uśmiechnął się i pocałował ją czule.
-Wojtek
będzie?
-Nie
wiem. Trochę się wczoraj pokłóciliśmy.
-Kamil.
Nie pozwól, żeby znowu stanęła między wami. – Martyna dotknęła
policzka mężczyzny.
-Tosia
zostanie matką
-To
dobrze.
-Wojtek
chce się nią zająć. Chce zająć się jej dzieckiem. –
powiedział cicho.
-A
ty?
-Ja?
-Pomógł
byś jej, gdyby przyszła do ciebie? – zapytała, choć nie chciała
znać odpowiedzi.
-Tak.
31.12.2015,
Spała
Ostatni
dzień roku. Roku, który zabrał jej tak wiele, ale dał jej jeszcze
więcej. Pogłaskała się po lekko zaokrąglonym brzuchu. Jeszcze
nikt nie byłby w stanie domyślić się, jakie zmiany zaszły w jej
życiu. Uśmiechnęła się delikatnie. Mimo wszystko to był dobry
rok. Mimo wszystko. Wielu ludzi w swoim życiu skrzywdziła.
Najbardziej tych, których kochała najmocniej. Taka już była.
Raniła, by nie zraniono jej. Wybudowała wokół siebie wysoki mur,
którego żadne uczucie nie mogło przebić. Raz. Jeden jedyny raz
oddała komuś swoje serce. Do dzisiaj nie poskładała go w jedną
całość. Artur był jej nadzieją. Ale i dla niego zabrakło
miejsca. Kochała go. Czasem wydawało jej się, że on poskłada ją
w całość. Pozbierał. Pewną część niej poskładał. Była
niczym księżniczka czekająca na swojego zagubionego księcia. Kto
był jej księciem? Kto miał ją ocalić? Nie wiedziała. Miała
już swój sens życia, czego mogła chcieć więcej. Miała dom,
rodzinę, mężczyznę, który na nią czekał. Który ją kochał,
który kochał jej dziecko. Nie miała tylko swojej cząstki serca.
Wiedziała jednak, że jej już nie odzyska. W dniu, gdy oddała ją
temu mężczyźnie, straciła ją już na zawsze. To była już jej
druga cząstka. Nie wiedziała, czy starczy jej sił, by otworzyć
się kolejny raz. Zaufać i pokochać kogoś znów. Tak mocno, jak
tylko mogła. Tak mocno, jak wymagało od niej serce. Poczuła, jak
ktoś przysiada się obok niej, a potem kładzie małą rączkę na
jej brzuchu. Uśmiechnęła się. Ta dziewczynka zawsze była
dla niej jak młodsza siostrzyczka, jak córeczka. Zresztą, połowa
składu było jej dziećmi. Była ich częścią. Do wtedy. Taka była
umowa, a ona się na nią zgodziła. Wtedy, gdy nie myślała
racjonalnie, gdy serce wzięło górę nad rozumem.
-Będę
ciocią tego dzieciaczka? – usłyszała cicho. Odwróciła się w
stronę zawsze uśmiechniętej i głośniej siedmiolatki. Była
wyciszona, tak jakby wystraszona.
-Tak.
– uśmiechnęła się do dziewczynki. – Będziesz cudowną ciocią
małego brząca.
-A
będę mogła go zobaczyć?
-Oczywiście.
– chwyciła jej drobną rączkę. – Kiedy tylko będziesz
chciała. Julka, niezależnie od wszystkiego, ty zawsze będziesz
jego ciocią. Nie ważne, gdzie ja będę, z kim będę i kto będzie
wychowywał Małego, on zawsze będzie synem Artura, wiesz? Kiedy
tylko będziesz chciała go zobaczyć, będziesz mogła przyjechać,
albo ja przyjadę. Zawsze będziesz mogła do mnie zadzwonić. Z
każdą sprawą, z każdą pierdołą. To, że nie jesteśmy razem z
Arturem, niczego nie zmienia między nami. Zawsze będziesz dla mnie
kim ważnym i zawsze będzie dla ciebie miejsce w naszym życiu.
Rozumiesz? – dziewczynka kiwnęła tylko głową.
-Kocham
cię siostrzyczko – czuła jak Julka przytula się do niej całym
ciałem, tak jakby chciała się w nią wtopić. – Jego też kocham
– skazała na wypukły brzuch.
-My
też cię kochamy.
Spojrzała
przed siebie. Patrzył na nią. W jego oczach było coś, czego nie
mogła odgadnąć. Coś, co paraliżowało całe jego ciało. Jej
też. Zmienił się od ich ostatniego spotkania, wydoroślał.
Życzyła mu jak najlepiej. Ganiła siebie, że choć przez chwilę
dopuściła do siebie myśl, że mogłoby im wyjść. Była starsza,
powinna była przewidzieć, iż w tym wieku nie będzie chciał
zakładać rodziny. Ona też nie chciała. Ale ona nie mogła od tego
uciec, nie chciała. To był jego wybór, jej decyzja. Może za parę
lat. A może wcale. Mieli całe życie przed sobą. Tylko od nich
zależało, jak je wykorzystają. Przeprosiła Julię i wyszła na zewnątrz. Grudzień tego
roku był wyjątkowo ciepły, jak zresztą cały rok. Wciągnęła
głęboko powietrze, chciała zapamiętać ten zapach na długo.
Zapach miasta, w którym to wszystko się zaczęło. Chciała, by jej
dziecko, miało wszystko co najlepsze. Chciała, by było kochane i
szczęśliwe. By się spełniało. By robiło to, co będzie kochało.
By niezależnie od sytuacji, pory dnia mogło zawsze do niej
zadzwonić i porozmawiać. By zawsze słyszało kocham cię od
najbliższych mu osób. By jej kiedyś wybaczyło. By ona wybaczyła
sobie.
-Przeziębisz
się. – młody chłopak zarzucił jej na ramiona swoją kurtkę. –
Powinnaś dużo odpoczywać.
-Dzięki
– uśmiechnęłaś się w jego stronę. – Powinieneś porozmawiać
z Julką. Martwi się.
-Nie
chce mnie słuchać. Uważa, że i tak nie mam racji.
-Wyjaśniłam
jej, że między nami nic się nie zmienia. Że wciąż jest moją
małą siostrzyczką. - dziewczyna dotknęła jego dłoni. – Artur,
ja naprawdę nie mam żalu. Rozumiem, ale nie będę czekać. Ty masz
swoje życie, ja mam swoje. Ona nie będzie płacić za nasze błędy,
rozumiesz? To nie znaczy, że dla kogokolwiek innego będę
wyrozumiała, zwłaszcza dla ciebie i twojego ojca. Nie mogę wam
zabronić kontaktu z dzieckiem.
-Tosia...
-Nic
nie mów. Nie chce już tego słuchać. Nie jestem ostatnią głupią,
wiesz? – dziewczyna spojrzała ostatni raz na chłopaka i odeszła.
– Do zobaczenia w dorosłym życiu.
01.01.2016r.
Spała
Ta
noc, była jedną z tych, które zapowiadały koniec świata. Stracił
wszystko na czym mu zależało. Ona. Kobieta jego życia, już do
niego nie należała. Nie miał pewności, czy kiedykolwiek była
jego. Tak naprawdę. Stracił ją w chwili, gdy posłuchał głosu
rozsądku. Gdy postąpił, tak jak chciał jego ojciec. Zostawił
wszystko, co kochał dla wyższego celu. Miał tylko nadzieję, że
kiedyś będzie w stanie wybaczyć samemu sobie. Tylko tyle. Ona była
już z innego świata. Mimo że nosiła pod sercem ich dziecko, nie
należała do tej samej przestrzeni. Zranił ją. Tak bardzo zawiódł.
Od lat chciał uchodzić za dorosłego, a jedyne na co było go stać,
to dziecinne decyzje, dorosłego dziecka. Dziecka, które za parę
miesięcy miało samo zostać ojcem dziecka, którego nigdy nie
zobaczy. Stracił to prawo w jedną ciepłą noc. Wiedział to, czuł
całym sobą. Zranił tych, których kochał całym sobą. Musiał
wreszcie przyznać się do tego przed samym sobą. A potem otrząsnąć
się i iść dalej, wyznaczoną sobie drogą, do obranego celu. Nie
mógł już zawrócić. Już nie. Pierwszy dzień Nowego Roku, wcale
nie przyniósł ulgi. Nie był początkiem nowego życia. Był jednak
dniem, w którym obiecał sobie, że kiedyś odzyska ludzi, których
kochał. Że będzie jej ostatnim mężczyzną.
*************
Pisząc
pierwsze słowa tego opowiadania, które od pewnego czasu siedziało
mi w głowie, wiedziałam, że nie będzie łatwo, czasem
niezrozumiale. Jednak właśnie takie niewiadome sytuacje, kształtują
nas i nasze decyzje. Oni też się kiedyś pogubili, a czy się
odnajdą, tego nie wiem.
Kochana może i w pewnych momentach było niezrozumiałe, lecz z każdym wersem rozjaśniało się.
OdpowiedzUsuńPrzeczuwałam, że ojcem tego dziecka będzie Arczi :3
Świetny rozdział :3
Czekam na next :)
Weny <3
Zapraszam do mnie ;)
Ja to przeczytałam - i komentuje dlatego abyś wiedziała, że ja tutaj sobie jestem - nie mam moze czasu by zawsze komentować na czas, ale sprawdzam codziennie czy dodałaś rozdział i błagam - umil mi przykre życie studenta i dodaj następny.
OdpowiedzUsuńJa dalej nie ogarniam. Wiedziałam, tzn czułam, że zdradziła Wojtka z Kwasem. Ale że Szalpuk ojcem? To już w ogóle mnie rozwaliło.
Nie jest dziwnie jest tak jak ma być i za to kocham to opowiadanie.
Dobra bo ja naprawdę nie napiszę nigdy tej pracy licencjackiej.
Trzymam kciuki za dalsze Twoje pisanie.