niedziela, 21 lutego 2016

8. Witaj na świecie ogonku!

15.06.2016r. Andrychów
Miała przed sobą najpiękniejszy widok na świecie. Cały jej świat mieścił się w obrębie małego łóżeczka stającego pośrodku słonecznego pokoiku. Pierwszy raz w życiu nie bała się niczego. Wszystkie jej obawy odeszły w czerwcowy ranek, gdy po raz pierwszy przytuliła swojego synka do piersi. Gdy mogła go dotknąć. Wdychając jego zapach czuła, że ma już wszystko. Gdy pierwszy raz zacisnął swoją małą piąstkę na jej palcu zdała sobie sprawę, że nie chce już niczego więcej. Tamtego dnia wreszcie odnalazła siebie. Łza wzruszenia spłynęła po jej policzku. Otarła ją i delikatnie dotknęła główki jej małego człowieczka. Całkowicie zależnego od niej. Chciała mu dać cały świat. Chciała, by był najszczęśliwszy na świecie. By nigdy nie odczuł jego braku. Jej cały świat mieścił się w sześćdziesięciu centymetrach maleńkiego ciałka.
-Powinnaś odpocząć. -szept mężczyzny ściągnął dziewczynę na ziemię. - Zostanę z nim, a ty się troszkę prześpij.
-Wojtuś? Dziękuję ci za wszystko. - odwróciła się ku chłopakowi. - Ja wiem, ja wszystko wiem, ale nigdy nie zdołam ci się odwdzięczyć.
-Powinnaś do niego zadzwonić. -chłopak zbliżył się do niej jeszcze bardziej. Chwycił jej dłoń i spojrzał na śpiącego malucha. - Oczywiście, że chciałbym, żeby nosił moje nazwisko, żeby naprawdę był moim synem. Kocham go, jakby był mój. Ale on ma ojca. Jest do niego strasznie podobny. Ma jego oczy, jego uśmiech. Zawsze będzie ci go przypominał.
-Wojtuś. Zrozumiem, jeśli będziesz chciał odejść. Jeśli kiedykolwiek zmienisz zdanie. Nie będę mogła cię za to winić. Masz prawo założyć kiedyś swoją rodzinę. Mieć swoje dzieci. Ja nie mogę ci tego zag...
-To wy jesteście moją rodziną. Ja chcę tylko, żebyś się zastanowiła, czy Artur nie zasługuje, by zobaczyć Juliana choć na moment. Niech zabierze ze sobą Julkę.
-Dlaczego ty to robisz? - głos dziewczyny zaczął delikatnie drgać.
-Bo cię kocham. - patrząc na niemowlę, zawahał się chwilę – Bo was kocham.

30.06.2016r. Spała
Rozegrał najlepszy sezon w życiu. Liczył, że w tym  roku trener postawi na niego. Spojrzał jeszcze raz na wyświetlacz telefonu, gdzie nie przerwanie od kilku tygodni gościł jego syn. Jego syn, który nosił nazwisko Włodarczyka. Syn, który nigdy go nie pozna. Syna, z ust którego nigdy nie usłyszy tato. Dokonał wyboru i nie żałował go. Tosia była tylko przygodą i wiedział, że ona myślała podobnie. Wiedział, że miłością nazwać tego nie można było. Na korytarzu usłyszał poruszenie, co nie zwiastowało niczego dobrego.
-Artur, Tosiek przyjechał – do jego pokoju wpadł uśmiechnięty od ucha do ucha Kłos – Chodź zobaczyć Julka. Cały Wojtek! – a jednak go zakuło.
-Zaraz przyjdę. –popatrzył na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnął się.
Wszyscy zebrali się u kapitana, który już okrzyknął Juliana swoim zięciem. Na nic zdały się tłumaczenie, że Pola jest starsza. Stanął koło drzwi, jednak Wojtek przywołał go ręką.

-Zebrani! – szczęście emanowało na twarzy młodego ojca – Chciałem wam przedstawić Juliana Artura Włodarczyka. Wasze największe szczęście i zaprosić was na ślub. Zapisy przyjmujemy od jutra – zaśmiał się. Artur spojrzał na Tosię, widział więcej, niż im wszystkim się wydawało. Nie była szczęśliwa. Tak nie wygląda zakochana kobieta, która została matką i za chwilę miała zostać żoną. Nie tak. Coś w tym wszystkim mu nie grało. Wiedział, że kiedyś byli razem, ale rozstali się. Był gówniarzem w kadrze, więc nikt nic nie mówił. Czuł, że za tym wszystkim, kryje się coś więcej i on Artur Szalpuk pozna całą prawdę. 


Dzień chylił się ku końcowi. Siedziała oparta o ławkę. Obok niej w wózku spał jej syn. Kiedyś wyśmiałaby samą siebie. Nie chciała mieć dzieci, a teraz nie wyobrażała sobie życia bez tego małego człowieczka. Przymknęła oczy i wsłuchiwała się w ciszę spalskiego lasu. Chłopcy byli w środku przygotowań do Igrzysk. Za chwilę wyjadą, by gonić swoje marzenia. Zazdrościła im tego. Możliwości bycia na szczycie. Była z nich dumna. Z nich wszystkich  i z każdego z osobna. 
-Jest śliczny. - obok niej usiadł uśmiechnięty Szalpuk. - Kiedyś będzie z niego niezły łamacz serc. 
-Tak, jak jego tata. - zaśmiała się. - Co to za dawanie kosza, co? Ja wiem, ambicje, plany, brak czasu, ale Artur
-Czekam na tą jedną, jedyną. - popatrzył na chłopca w wózku. -Z tobą mógłbym na nią poczekać. 
-Ok, ok.- podniosła ręce w geście poddania. -Już nic nie mówię - uśmiechnęła się. 
-Tosia, mogę zadać ci jedno pytanie? - przeniósł swój wzrok na kobietę. - Dlaczego ty z nim jesteś? Tylko tak serio. Nie chce usłyszeć tej bajeczki, którą wciskacie wszystkim. Jakby nie patrzeć ja w szczególności zasługuje na prawdę. 
-Nie. Kto jak kto, ale ty nie. -spojrzała mu prosto w oczy. - Obiecałam komuś, że nigdy już go nie skrzywdzę. 
-Ale krzywdzisz nie tylko jego, ale i samą siebie, a potem cierpieć będzie też Julek. 
-Żeby uzmysłowił sobie, że kocha kobietę, która kocha jego, Artur. A potem wyjadę, wyjedziemy, tak jak mieliśmy to zaplanowane.
******
Witajcie! ;)
Jak obstawiacie, dojdzie do ślubu? Czyjego? I kto tu tak naprawdę jest zły?
Do następnego!

3 komentarze:

  1. Julek <333
    Dla Włodarczyka wielkie brawa ;)
    Podoba mi się..
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wojtuś <3 Nie każdy by tak umiał, on ją kocha, a ona znowu coś kombinuje. I najgorsze, że mam wrażenie, że Szalpuk jest w to zamieszany. Co oni znowu planują. Oni mają być razem, ma być słodko i koniec! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy tu mogę, ale nominuję cię do Libster Aword ;)
    Szczegóły znajdziesz tutaj :
    http://niewyleczona-milosc.blogspot.com/p/liebster-award.html
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń