10.02.2016r. Lubin
Siedział
na kanapie i oglądał zdjęcie usg. Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Nie
mógł uwierzyć, że trzyma w swoich rękach nowe życie. W oddali raz po raz
słychać było bicie serca jego syna. Nigdy nie był szczęśliwszy. Miał wszystko.
Kobietę, którą kochał. Dziecko, na które czekał całe życie. Rodzinę, o którą
będzie dbał ze wszystkich sił. On. Wojciech Julian Włodarczyk.
-Ej,
co jest chłopaku? – Wojtek poczuł, jak dziewczyna przytula się do jego
ramienia.
-Kocham
was. – spojrzał jej w oczy.
-My
ciebie też, tatuśku. – uśmiechnęła się do niego. – Trzeba powoli zacząć myśleć
o pokoju.
-Tośka,
ja się tym zajmę. Ściągniemy Kubę i damy radę.
-Wojtuś.
–spojrzała na niego poważnie. – A teraz szczerze. Dlaczego się nami opiekujesz?
Nie musisz...
-Zawsze
chciałem mieć z tobą dziecko. Teraz mamy syna, a potem postaramy się jeszcze co
najmniej o córeczkę, żeby była do ciebie podobna. – przytulił ją mocniej.
–Myślałaś nad imieniem?
-Nie.
Ty je wymyślisz, Julian.
-Julian
Artur Włodarczyk – szepnął wprost do jej ucha.
-Ok.
Julian Artur Włodarczyk. – przyłożyła jego dłoń do swojej dłoni. – Czujesz? – zaśmiała
się.
15.02.2016r.
Poznań
-Nie
możesz tak po prostu wyjechać na drugi koniec Polski! – Piotrek nerwowo chodził
po pomieszczeniu. – Potrzebuje cię tutaj! Na miejscu.
-Proszę
cię, Lubin to nie koniec świata. I tak, jak urodzę, mnie nie będzie. – Tośka
pogłaskała swój zaokrąglony brzuch.
-Ja
w ogóle nie rozumiem, co ty robisz. – mężczyzna spojrzał na dziewczynę. –
Niszczysz sobie życie. Sobie, jemu i temu dziecku.
-Łatwo
powiedzieć. – Tosia wstała i stanęła naprzeciwko Piotra. – Spieprzyłam sobie życie
ładnych parę lat temu. I nigdy tego nie naprawię. Nigdy.
-Tosia,
pomyśl. Teraz jest dobrze, ale jak pojawi się wasze dziecko. To odbije się na
tym maluszku. Albo, kiedy Artur będzie chciał się widywać z nim. Będzie miało
dwóch ojców.
-Nigdy
nie zamierzałam ukrywać przed Julianem, że Wojtek nie jest jego biologicznym
ojcem.
-Jeszcze
lepiej!
-Piotrek...
-I
tak zrobisz, jak będziesz chciała. Tosia, którą
znałem, już nie ma. Odeszła tamtego ciepłego dnia. Mów, co chcesz, ale
nigdy nie byłaś tak szczęśliwa, jak przy nim. Oczy ci się śmiały, promieniałaś.
-Nie
gadaj bzdur. To był tylko niezobowiązujący luźny związek. Skończył się i każde
z nas poszło w swoją stronę. Proste.
-I
kto tu mija się z prawdą.
Przemierzała
kolejne uliczki jej miasta. Tu się urodziła, tu wychowała, tu przeżyła swoje
najlepsze dni. Tu jeszcze nie dawno zaczynał i kończył się jej świat. Miała
wspaniałą pracę, klub, za który oddałaby życie, przyjaciół będący bliżej niż
rodzina. Jego. Po Kamilu nie było nikogo. Nikogo, komu by zaufała i przed kim
otworzyłaby swoje serce. Mężczyźni w jej życiu bywali, ale nie byli. Znikali
jeszcze szybciej, niż się pojawiali. Tak była wygodniej. Łatwiej. Wydawało jej
się, że nigdy nikogo już nie pokocha.
Zraniła Wojtka, bo kochała Kamila. Raniła Kamila, bo była z Wojtkiem. Raniła
siebie, bo nie umiała zrezygnować z jednego z nich. Więc wyrzekła się uczuć.
Bliskości. Miłości. Uciekła. Tak już miała. Znikała, gdy pojawiały się
problemy. Była sama i było jej dobrze. A potem pojawił się on. Wkroczył w jej
życie nie pytając nikogo o zdanie. Wszedł i nie chciał wyjść. Był inny.
Ambitny, pewny siebie, ale nie arogancki i zuchwały. Wyszczekany. Taki, jak
ona. Nie przeszkadzała jej niewielka różnica wieku. Właściwie nie można było
powiedzieć, że te cztery lata różnicy coś zmieniały. Był dojrzały, jak na swój
wiek. I właśnie to pociągało ją w nim najbardziej. Ta niewinność, którą ona
utraciła już dawno temu. Nie umiała zniknąć. Więc zrobiła wszystko, by zniknął
on. Bała się uczuć. Bała się, że kiedyś ktoś może zranić ją. Bała się, że
kiedyś zostanie sama. A co jeśli Piotrek miał rację? Jeśli popełniała swój
największy błąd?
-Pogubiłam
się. Pogubiłam się, babciu. – powiedziała szeptem, spoglądając na marmurową
płytę nagrobka.
Na początku życia obierając kierunek
drogi, człowiek wierzy, że jego los będzie pomyślny. Założy szczęśliwą rodzinę,
znajdzie kochającego partnera, będzie miał zdolne dzieci. Znajdzie wymarzoną
pracę. Będzie miał oddanych przyjaciół i nie przysporzy sobie wrogów. Zdrowie nie
będzie go opuszczało, a dom, który wybuduje będzie oparty na solidnych
fundamentach. Potem przychodzi rozdroże, które daje nowe możliwości. Kusi. Nic nie
jest takie, jakie człowiek zaplanował. Za wszystko musi zapłacić, a cena jest
zawsze większa niż zysk. Więc próbuje znowu i znowu. U kresu życia człowiek
wie, że popełnił tylko jeden błąd. Nie przyjął tego, co dawało mu życie. Siebie.
****
Witam wszystkich, którzy jeszcze walczą. Przede mną jeszcze tylko (albo aż) dwa ogromniaste egzaminy i wolne. Nie dajcie się.
Dziękuje za każde miłe słowo, za obecność :)
A w między czasie zapraszam na coś z pozoru lżejszego (co ten brak czasu robi z człowiekiem, byle tylko się nie uczyć ) www.odnalezc-siebie-w-tobie.blogspot.com
Dziękuje za każde miłe słowo, za obecność :)
A w między czasie zapraszam na coś z pozoru lżejszego (co ten brak czasu robi z człowiekiem, byle tylko się nie uczyć ) www.odnalezc-siebie-w-tobie.blogspot.com
jestem, nadrobiłam wszystko (musiałam, kiedy zobaczyłam bohaterów!).
OdpowiedzUsuńi nie wiem co napisać. Tośka ma strasznie poplątane życie, i nie jestem pewna czy robi dobrze. ale cóż, jej życie i jej decyzje, więc ona ponosić będzie konsekwencje. jednakże musi też myśleć o dziecku. ehh, nie zazdroszczę jej.
czekam na kolejne! :)
Jej, słodko. Ale Tośkę mam ochotę porządnie kopnąć w tyłek. Czy ona na pewno wie, co robi? Nie sądzę.
OdpowiedzUsuń